„Jak one to robią?” – niejedna z nas zadała sobie zapewne to pytanie na widok Koreanek, które mimo upływającego czasu zachowują młody wygląd. Aby nie popaść w kompleksy, często próbujemy wytłumaczyć sobie ich świetny wygląd kwestią genów. Czy na pewno słusznie?
Zacznijmy od niezwykle istotnej obserwacji: cera odgrywa bardzo ważną rolę w kulturze koreańskiej. Nie tylko wzbudza zazdrość innych nacji, ale jest też tematem rozmów, powodem do dumy, wreszcie obiektem komplementów. O tym, jak jest ważna, najlepiej świadczą szeregi drogerii wzdłuż głównych ulic miast, których półki przepełnione są kremami, maseczkami czy esencjami o tajemniczych, nieznanych w kulturze zachodniej składach. To bogactwo, zwłaszcza na początku przygody z koreańskimi kosmetykami, może przyprawić o zawrót głowy i sprawić, że nieobeznany człowiek poczuje się zagubiony i przytłoczony. „I co ja mam z tym wszystkim zrobić?”, „kiedy co zastosować?”, „rano, wieczorem? Codziennie czy raz w tygodniu starczy?” – to tylko kilka pytań, które sobie zadajemy. W zapanowaniu nad nieprzebranym asortymentem kosmetyków pomaga Koreankom rytuał 10 kroków, który brzmi tajemniczo, ale po opanowaniu zajmuje zaledwie 5–10 rano i tyle samo wieczorem.
Jednak sam rytuał, choć niezwykle istotny, to nie wszystko. Piękna skóra Koreanek to także efekt odpowiedniego stylu życia. Poniżej przedstawiam kilka podstawowych zasad, którymi kierują się Koreanki w trosce o swoją godną pozazdroszczenia cerę.
- Zdrowe odżywanie. Koreańska kuchnia nie jest tłusta, obfituje w warzywa, tofu i ziarna. I oczywiście nieprzetworzone produkty.
- Regularne wizyty u dermatologa z wszelkimi problemami skórnymi.
- Unikanie słońca. Wszechobecne na koreańskich ulicach kapelusze to nie przypadek, ale bariera ochronna przed słońcem. Do zasłonięcia się przed zdradzieckimi promieniami posłużyć mogą także gazety, teczki czy książki.
- Kremy z filtrem ochronnym, co oczywiście łączy się z punktem 3. Bez względu na to, czy świeci słońce czy pada deszcz, Koreańczycy używają kremów z filtrem UV. Robią to nawet kilka razy dziennie.
- Nawilżacze. Są wszechobecne – w domu czy w pracy – każdy ma na biurku swój własny nawilżacz, przez co powietrze na przykład w biurze przywodzi na myśl tropikalną dżunglę, a twarze pracowników lśnią od pokrywających je kropelek. Z nawilżaczy korzystają absolutnie wszyscy – zarówno kobiety jak i mężczyźni.